-Tylko mnie tu nie zostawiaj- powiedział Ragnor -Musisz to obiecać, Bane.
Magnus uniósł brwi
- Daje ci słowo honoru.
- Mam na myśli to - zwrócił się do niego Ragnor - że cię znajdę. Znajdę jakąkolwiek skrzynkę absurdalnych ubrań, jakie ze sobą weźmiesz. I przyciągnę lamę do każdego miejsca, w którym będziesz spał, i upewnię się, że lama załatwi się na twoje rzeczy.
- Nie ma potrzeby być nieuprzejmym - Powiedział Magnus - Nie martw się. Mogę cię nauczyć każdego słowa, jakie byłoby ci teraz potrzebne. jednym z nich jest ‘fiesta'
Ragnor się skrzywił.
- Co to miało znaczyć?
- To znaczy 'impreza'. Kolejnym ważnym słowem jest 'juerga' (hiszp. "hulanka")
- Co znaczy te słowo?
Magnus zamilkł.
- Magnus - powiedział Ragnor srogo. - To słowo też znaczy 'impreza'?
Magnus nie mógł nic poradzić na chytry uśmieszek pojawiający się na jego twarzy.
- Mógłbym przeprosić - powiedział. - Ale i tak nie żałuję.
niedziela, 6 stycznia 2013
poniedziałek, 31 grudnia 2012
Czyżby nowe książki Cassandry?
![]() | |
Magnus Bane, Wysoki Czarownik Brooklynu, jest w "Darach Anioła" i "Piekielnych Maszynach". Jest jedną z ulubionych i najczęściej mówionych postaci w obu tych seriach. Teraz, Cassandra Clare, autorka obu serii [...] postanowiła opublikować "Kroniki Magnusa Bane" na cześć Magnusa. Będzie w formie e-booku, zaczynając od Lutego 2013r, opublikowane przed filmem "Miasto Kości". |
![]() |
Akcja jest umiejscowiona na tle błyszczącego obecnego Los Angeles, a seria opowiada o Emmie Carstairs, najsilniejszym wojowniku i najbardziej utalentowanym młodym Nocnym Łowcą od czasów Jace Waylanda, oraz o przyjacielu Emmy od broni – Julianie Blackthorn’ie. Pomimo skomplikowanych uczuć Emmy do Juliana, ta dwójka musi stworzyć zespół aby zbadać demoniczny spisek, który rozciąga się od klubów czarnoksiężników na Sunset Strip, aż po zaczarowane morze, które rozciąga się wzdłuż plaż Santa Monica |
Czy możecie sobie wyobrazić, że Cassandra Clare i John Green mogliby napisać razem książkę?
John: Więc, myślałem o tym, żeby napisać książkę o dwóch nastolatkach zakochujących się w sobie.
Cassandra: Tak, ale ich miłość jest niemożliwa, bo...
John: Chłopak ma 23 lata, a dziewczyna 15, tak?
Cassandra: Świetnie! a chłopak jest naprawdę gorącym towarem.
John: Tak gorącym, że nawet inni chłopcy są nim zainteresowani.
Cassandra: I wreszcie chłopak i dziewczyna mogą być razem.
John: Ale nagle on umiera.
Cassandra: JESTEŚ GENIALNY! I co teraz zrobi dziewczyna?
John: Popełnia samobójstwo, bo to było dla niej zbyt wiele.
Cassandra: O mój Boże, ta książka na pewno się sprzeda!
John: Ludzie to pokochają!
z bloga Cassandry Clare ;)
I.... zdjęcie Luka z Clary!
Cassandra: Tak, ale ich miłość jest niemożliwa, bo...
John: Chłopak ma 23 lata, a dziewczyna 15, tak?
Cassandra: Świetnie! a chłopak jest naprawdę gorącym towarem.
John: Tak gorącym, że nawet inni chłopcy są nim zainteresowani.
Cassandra: I wreszcie chłopak i dziewczyna mogą być razem.
John: Ale nagle on umiera.
Cassandra: JESTEŚ GENIALNY! I co teraz zrobi dziewczyna?
John: Popełnia samobójstwo, bo to było dla niej zbyt wiele.
Cassandra: O mój Boże, ta książka na pewno się sprzeda!
John: Ludzie to pokochają!
z bloga Cassandry Clare ;)
I.... zdjęcie Luka z Clary!
sobota, 29 grudnia 2012
Dlaczego Will Herondale nienawidzi kaczek?
Will niecierpliwie
wbił obcasy swoich butów w biurko w bibliotece. Jeśli byłaby tu Charlotte,
powiedziałaby mu, aby przestał niszczyć meble, chociaż połowa mebli w
bibliotece nosiła ślady wieloletniego używania – rysy w filarach, gdzie on i
Jem ćwiczyli szermierkę poza salą szkoleniową, odciśnięte ślady butów na
wykuszu okiennym, gdzie siedział czytając wiele godzin. Książki z
podniszczonymi stronami i popsutymi grzbietami, odciski palców na ścianach.
Oczywiście,
jeśli byłaby tu Charlotte, nie robiąc tego, co aktualnie robi albo obserwowania
Tessy, gdy zmienia się w Camille i z powrotem.
Jem
siedziałby naprzeciwko bibliotecznego stołu, okazjonalnie mówiąc jakąś zachętę
albo radę. Will, odchylając się w tył z jabłkiem w ręku, które ukradł z kuchni,
udawał, że ledwie zwraca na to uwagę.
Ale zwracał
uwagę. Tessa chodziła tam i z powrotem po pokoju, zaciskając po bokach dłonie
dla lepszej koncentracji. Jej zmiana była fascynująca do oglądania: był to
szmer gładkiej tafli wody zakłócony przez rzucony kamień, jej brązowe włosy
zmieniały się w blond, jej ciało zmieniało się w taki sposób, że Will nie
potrafił oderwać wzroku. Był na tyle nieuprzejmy, by gapić się na panie tak
bezpośrednio, ale i tak był zadowolony z tej szansy.
Był?
Zamrugał oczami, jakby w ten sposób zdołał wyczyścić myśli. Camille była piękna
– jedna z najpiękniejszych kobiet, jakie spotkał. Ale jej uroda go mroziła.
Była, jak mawiał Jem, jak martwy kwiat trzymany pod szkłem. Jeśli jego serce
zabiło mocniej, to tylko z powodu Tessy. Tłumaczył sobie, że to fascynacja tak
niezwykłą magią, a nie uroczym grymasem, gdy podczas próbowania chodu Camille
wpadła w lekki poślizg, lub gdy sukienka zsunęła się z ramienia, albo sposób, w
jaki włosy opadły na jej policzki i szyję, gdy kręciła głową z frustracją.
Podniósł
jabłko leżące obok niego i zaczął je ostatencyjnie polerować o swoją marynarkę,
mając na celu ukrycie nagłego drżenia rąk. Uczucia do Tessy Gray były nie do przyjęcia.
Uczucia do każego były niebezpieczne, ale do tej dziewczyny, która zamieszkała
w Instytucie – kogoś, kto skomplikował jego plany, były w szczególności niebezpieczne.
Wiedział, co
musi zrobić w takiej sytuacji – odsunąć ją od siebie, zranić ją, sprawić, by go
znienawidziła. A jednak wszystko buntowało się w nim przeciw takiej idei. To
dlatego, że była sama, bezbronna, tłumaczył sobie. Okrucieństwem byłoby
zrobienie czegoś takiego.
Zatrzymała
się w miejscu, i wyrzucając ręce w górę z frustracji, zawołała:
- Ja po
prostu nie mogę chodzić w ten sposób! Camille wydaje się ślizgać...
- Za bardzo
skierowujesz swoje stopy na zewnątrz, gdy idziesz – powiedział Will, co nie do
końca było prawdą. To było okrutne na ile mógł taki być, a Tessa posłała mu
ostre spojrzenie – Camille chodzi delikatnie, jak faun między drzewami. Nie jak
kaczka.
- Nie chodzę
jak kaczka.
- Lubię
kaczki – powiedział Jem. – Szczególnie te z Hyde Parku. Uśmiechął się w bok do Willa – pamiętasz, jak
karmiłeś je drobiowym pasztetem, żeby zobaczyć, czy uda ci się wyhodować kaczki
kanibale?
Czuł, że Jem
zaczął się trząść ze śmiechu obok niego. Co Jem mógł wiedzieć o uczuciach do
kaczek – sam wiedział, że to niedorzeczne, aby mieć tak skomplikowane uczucia
do ptactwa wodnego, ale nie mógł nic poradzić. Wiązały się one ze wspomnieniami
z wczesnego dzieciństwa.
W Walii staw
był naprzeciwko dworu. Jako dziecko Will często chodził rzucać suchy chleb
kaczkom. Bawiło go, że mógł oglądać walki o suche kawałki jego śniadania. Było
tak do czasu – do jednej z kaczek, wielkiej krzyżówki – gdy uświadomiła sobie,
że chłopiec nie ma więcej chleba w kieszeniach goniła go i mocno ugryzła w palec.
Miał wtedy
sześć lat i galopem wrócił do domu, gdzie ośmioletnia Ella i przełożony
wysłuchali ze śmiechem jego historii i opatrzyli jego palec. Nie myślałby już o
tym, gdyby nie to, że następnego ranka, od strony kuchni, czekała na niego owa
kaczka-krzyżówka z koralikowatymi oczami wbitymi w Willa. Zanim zdążył się
ruszyć, ptak rzucił się na niego, dziobiąc po bokach, a gdy chłopiec zaczął
krzyczeć, obrażony zniknął w krzakach.
Gdy tym
razem Ella opatrywała jego palce, spytała:
- Co
zrobiłeś dla tej biednej istoty, Will? Nigdy wcześniej nie słyszałam o planach
zemsty u kaczek.
- Nic! –
zaprotestował z oburzeniem. – Po prostu nie miałem dla niego więcej chleba, więc
mnie ugryzł.
Ella
spojrzała na niego powątpiewająco. Ale tej nocy, zanim poszedł spać, rozsunął
zasłony w swoim pokoju aby popatrzeć na gwiazdy – i zobaczył, na środku
dziedzińca nieruchomo stała kaczka, wpatrująca się w okno jego sypialni.
Jego krzyk
przywołał Ellę. Wspólnie patrzyli przez okno na kaczki, które pojawiły się,
gotowe spędzić tam całą noc. Ella pokręciła głową.
- Załatwię
to – machnęła czarnym warkoczem i podkradła się na dół.
Will
zobaczył przez okno, że siostra wyszła na zewnątrz. Przez chwilę wydawało mu
się, że z nimi rozmawia. Po kilku minutach wyprostowała się, a kaczka okręciła
się, poruszyła skrzydłami i wyszła z dziedzińca. Ella wróciła do środka.
Kiedy weszła
do jego pokoju, Will siedział na łóżku i patrzył się na nią wielkimi oczami.
- Co ty
zrobiłaś?
Uśmiechnęła
się z zadowoleniem.
- Doszliśmy
do porozumienia, kaczki i ja.
- Jakiego
rodzaju porozumienia?
Ella
wyszczotkowała swoje ciemne włosy, pochyliła się i pocałowała go w czoło na
dobranoc.
- Nie musisz
się martwić, kochany. Idź spać.
Will zasnął,
a kaczka nigdy więcej mu nie przeszkadzała. Kilka lat później spytał Elli, co
zrobiła, by pozbyć się tej natrętnej rzeczy, ale ona tylko uśmiechnęła się i
potrząsnęła głową. Gdy uciekł po jej śmierci i był w połowie drogi do Londynu
pamiętał ten pocałunek w czoło – niezwykły gest dla Elli, która nie była tak
otwarta jak Cecily, której nie mógł oderwać od swoich poszarganych rękawów – i to
wspomnienie było jak gorący nóż wbijający się w brzuch; zwijał się z bólu i
płakał.
Rzucanie
pasztetów drobiowych w parku było pomocne, pomyślał. Ella, Ella, Ella,
pomyślał, ale śmiech Jema odepchnął ból wspomnień. Pomyślał tylko, jak
zadowolona mogłaby być jego siostra, widząc go roześmianego w tej zieleni,
gdzie miał tyle ludzi, którzy go kochali, a nie tak jak teraz, gdy miał tylko
jedną taką osobę.
- Też to
jedzą – powiedział, gryząc jabłko. Wyćwiczył swój wyraz twarzy tak, by nie było
widać, o czym właściwie myśli. – Krwiopijcze, małe bestie. Nigdy nie ufaj
kaczkom.
Tessa
spojrzała na niego z ukosa, i przez pojedyńczą chwilę miał wrażenie, że ona
widzi w nim o wiele więcej, niż mógłby przypuszczać. W końcu to była Tessa –
szare oczy w odcieniu morza i przez chwilę patrzył na nią, zapominając o
wszystkim innym – jabłkach, wampirach, kaczkach i wszystkim innym na świecie,
co nie było Tessą Gray.
- Kaczki –
wymamrotał Jem tak cicho, że Tessa nie dosłyszała. – Jesteś szalony, wiesz o
tym?
Will oderwał
oczy od Tessy.
- Och, wiem.
środa, 26 grudnia 2012
Wesołych Świąt!
Spóźnione życzenia, niemniej równie prawdziwe. Samych gadżetów Nocnych Łowców pod choinką ;)
Jeśli o tym mowa - wreszcie doczekałam się "Miasto Zagubionych Dusz", i niedawno skończyłam czytać. Cassandra mnie nie zawiodła, chociaż przyznam, że bajeranckie zmiany akcji wbijały mnie w fotel ;)
Na stronie C.C przeczytałam coś takiego:
Jeśli Will Herondale byłby doktorem...
Pacjent1: Doktorze, boli mnie brzuch..
Will: Obawiam się, że ma pan Demoniczną Ospę.
Pacjent2: Ostatnio bardzo często kaszlałem.
Will: To Demoniczna Ospa.
Pacjent 3: Ratunku! Zostałem postrzelony!
Will: DEMONICZNA OSPA!
Jeśli chodzi o mój drobny prezent Gwiazdkowy, to cytaty z "Mechaniczna Księżniczka", ze strony Cassandry. Oto i one:
- Nie chcesz nam pomóc - zwrócił się Will do Magnusa. - Nie chcesz stanąć przeciwko, jako wróg Mortmaina.
***
- Cóż, możesz go winić? - Woolsey wyrósł obok, cały w żółtym jedwabiu. - Co mógłbyś mu zaoferować, ci byłoby dla niego wartościowe?
***
- Dam ci wszystko, czego chcesz - powiedziała Tessa niskim głosem, który Will poczuł aż w kościach. - Wszystko, jeśli zdołasz nam pomóc w ratowaniu Jema.
***
Magnus złapał w dłonie swoje czarne włosy. - Boże. Dwoje z was. Mogę popytać. Znajdźcie niecodzienne szlaki żeglugowe. Stara Molly...
***
- Byłem u niej - powiedział Will. - Coś wystraszyło ją tak bardzo, że nawet nie wyczołga się ze swojego grobu.
***
Woolsey prychnął.
- I nic ci to nie powiedziało, mały Nocny Łowco? Jeżeli to jest naprawdę tego warte, to tylko przedłuży życie waszego przyjaciela o kilka miesięcy, może rok. On i tak umrze. A im wcześniej on umrze, tym wcześniej dostaniesz jego narzeczoną, tę, którą kochasz. - Posłał rozbawione spojrzenie Tessie. - Naprawdę powinniście odliczać dni do jego śmierci, a ta nadejdzie z wielkim hukiem.
Jeśli o tym mowa - wreszcie doczekałam się "Miasto Zagubionych Dusz", i niedawno skończyłam czytać. Cassandra mnie nie zawiodła, chociaż przyznam, że bajeranckie zmiany akcji wbijały mnie w fotel ;)
Na stronie C.C przeczytałam coś takiego:
Jeśli Will Herondale byłby doktorem...
Pacjent1: Doktorze, boli mnie brzuch..
Will: Obawiam się, że ma pan Demoniczną Ospę.
Pacjent2: Ostatnio bardzo często kaszlałem.
Will: To Demoniczna Ospa.
Pacjent 3: Ratunku! Zostałem postrzelony!
Will: DEMONICZNA OSPA!
Jeśli chodzi o mój drobny prezent Gwiazdkowy, to cytaty z "Mechaniczna Księżniczka", ze strony Cassandry. Oto i one:
- Nie chcesz nam pomóc - zwrócił się Will do Magnusa. - Nie chcesz stanąć przeciwko, jako wróg Mortmaina.
***
- Cóż, możesz go winić? - Woolsey wyrósł obok, cały w żółtym jedwabiu. - Co mógłbyś mu zaoferować, ci byłoby dla niego wartościowe?
***
- Dam ci wszystko, czego chcesz - powiedziała Tessa niskim głosem, który Will poczuł aż w kościach. - Wszystko, jeśli zdołasz nam pomóc w ratowaniu Jema.
***
Magnus złapał w dłonie swoje czarne włosy. - Boże. Dwoje z was. Mogę popytać. Znajdźcie niecodzienne szlaki żeglugowe. Stara Molly...
***
- Byłem u niej - powiedział Will. - Coś wystraszyło ją tak bardzo, że nawet nie wyczołga się ze swojego grobu.
***
Woolsey prychnął.
- I nic ci to nie powiedziało, mały Nocny Łowco? Jeżeli to jest naprawdę tego warte, to tylko przedłuży życie waszego przyjaciela o kilka miesięcy, może rok. On i tak umrze. A im wcześniej on umrze, tym wcześniej dostaniesz jego narzeczoną, tę, którą kochasz. - Posłał rozbawione spojrzenie Tessie. - Naprawdę powinniście odliczać dni do jego śmierci, a ta nadejdzie z wielkim hukiem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)