poniedziałek, 31 grudnia 2012

Czyżby nowe książki Cassandry?

Magnus Bane, Wysoki Czarownik Brooklynu, jest w "Darach Anioła" i "Piekielnych Maszynach". Jest jedną z ulubionych i najczęściej mówionych postaci w obu tych seriach. Teraz, Cassandra Clare, autorka obu serii [...] postanowiła opublikować "Kroniki Magnusa Bane" na cześć Magnusa. Będzie w formie e-booku, zaczynając od Lutego 2013r, opublikowane przed filmem "Miasto Kości".

Akcja jest umiejscowiona na tle błyszczącego obecnego Los Angeles, a seria opowiada o Emmie Carstairs, najsilniejszym wojowniku i najbardziej utalentowanym młodym Nocnym Łowcą od czasów Jace Waylanda, oraz o przyjacielu Emmy od broni – Julianie Blackthorn’ie. Pomimo skomplikowanych uczuć Emmy do Juliana, ta dwójka musi stworzyć zespół aby zbadać demoniczny spisek, który rozciąga się od klubów czarnoksiężników na Sunset Strip, aż po zaczarowane morze, które rozciąga się wzdłuż plaż Santa Monica

Runy








Czy możecie sobie wyobrazić, że Cassandra Clare i John Green mogliby napisać razem książkę?

John: Więc, myślałem o tym, żeby napisać książkę o dwóch nastolatkach zakochujących się w sobie.
Cassandra: Tak, ale ich miłość jest niemożliwa, bo...
John: Chłopak ma 23 lata, a dziewczyna 15, tak?
Cassandra: Świetnie! a chłopak jest naprawdę gorącym towarem.
John: Tak gorącym, że nawet inni chłopcy są nim zainteresowani.
Cassandra: I wreszcie chłopak i dziewczyna mogą być razem.
John: Ale nagle on umiera.
Cassandra: JESTEŚ GENIALNY! I co teraz zrobi dziewczyna?
John: Popełnia samobójstwo, bo to było dla niej zbyt wiele.
Cassandra: O mój Boże, ta książka na pewno się sprzeda!
John: Ludzie to pokochają!


z bloga Cassandry Clare ;)


I.... zdjęcie Luka z Clary!

sobota, 29 grudnia 2012

Dlaczego Will Herondale nienawidzi kaczek?



Will niecierpliwie wbił obcasy swoich butów w biurko w bibliotece. Jeśli byłaby tu Charlotte, powiedziałaby mu, aby przestał niszczyć meble, chociaż połowa mebli w bibliotece nosiła ślady wieloletniego używania – rysy w filarach, gdzie on i Jem ćwiczyli szermierkę poza salą szkoleniową, odciśnięte ślady butów na wykuszu okiennym, gdzie siedział czytając wiele godzin. Książki z podniszczonymi stronami i popsutymi grzbietami, odciski palców na ścianach.
Oczywiście, jeśli byłaby tu Charlotte, nie robiąc tego, co aktualnie robi albo obserwowania Tessy, gdy zmienia się w Camille i z powrotem.
Jem siedziałby naprzeciwko bibliotecznego stołu, okazjonalnie mówiąc jakąś zachętę albo radę. Will, odchylając się w tył z jabłkiem w ręku, które ukradł z kuchni, udawał, że ledwie zwraca na to uwagę.
Ale zwracał uwagę. Tessa chodziła tam i z powrotem po pokoju, zaciskając po bokach dłonie dla lepszej koncentracji. Jej zmiana była fascynująca do oglądania: był to szmer gładkiej tafli wody zakłócony przez rzucony kamień, jej brązowe włosy zmieniały się w blond, jej ciało zmieniało się w taki sposób, że Will nie potrafił oderwać wzroku. Był na tyle nieuprzejmy, by gapić się na panie tak bezpośrednio, ale i tak był zadowolony z tej szansy.
Był? Zamrugał oczami, jakby w ten sposób zdołał wyczyścić myśli. Camille była piękna – jedna z najpiękniejszych kobiet, jakie spotkał. Ale jej uroda go mroziła. Była, jak mawiał Jem, jak martwy kwiat trzymany pod szkłem. Jeśli jego serce zabiło mocniej, to tylko z powodu Tessy. Tłumaczył sobie, że to fascynacja tak niezwykłą magią, a nie uroczym grymasem, gdy podczas próbowania chodu Camille wpadła w lekki poślizg, lub gdy sukienka zsunęła się z ramienia, albo sposób, w jaki włosy opadły na jej policzki i szyję, gdy kręciła głową z frustracją.
Podniósł jabłko leżące obok niego i zaczął je ostatencyjnie polerować o swoją marynarkę, mając na celu ukrycie nagłego drżenia rąk. Uczucia do Tessy Gray były nie do przyjęcia. Uczucia do każego były niebezpieczne, ale do tej dziewczyny, która zamieszkała w Instytucie – kogoś, kto skomplikował jego plany, były w szczególności niebezpieczne.
Wiedział, co musi zrobić w takiej sytuacji – odsunąć ją od siebie, zranić ją, sprawić, by go znienawidziła. A jednak wszystko buntowało się w nim przeciw takiej idei. To dlatego, że była sama, bezbronna, tłumaczył sobie. Okrucieństwem byłoby zrobienie czegoś takiego.
Zatrzymała się w miejscu, i wyrzucając ręce w górę z frustracji, zawołała:
- Ja po prostu nie mogę chodzić w ten sposób! Camille wydaje się ślizgać...
- Za bardzo skierowujesz swoje stopy na zewnątrz, gdy idziesz – powiedział Will, co nie do końca było prawdą. To było okrutne na ile mógł taki być, a Tessa posłała mu ostre spojrzenie – Camille chodzi delikatnie, jak faun między drzewami. Nie jak kaczka.
- Nie chodzę jak kaczka.
- Lubię kaczki – powiedział Jem. – Szczególnie te z Hyde Parku.  Uśmiechął się w bok do Willa – pamiętasz, jak karmiłeś je drobiowym pasztetem, żeby zobaczyć, czy uda ci się wyhodować kaczki kanibale?
Czuł, że Jem zaczął się trząść ze śmiechu obok niego. Co Jem mógł wiedzieć o uczuciach do kaczek – sam wiedział, że to niedorzeczne, aby mieć tak skomplikowane uczucia do ptactwa wodnego, ale nie mógł nic poradzić. Wiązały się one ze wspomnieniami z wczesnego dzieciństwa.
W Walii staw był naprzeciwko dworu. Jako dziecko Will często chodził rzucać suchy chleb kaczkom. Bawiło go, że mógł oglądać walki o suche kawałki jego śniadania. Było tak do czasu – do jednej z kaczek, wielkiej krzyżówki – gdy uświadomiła sobie, że chłopiec nie ma więcej chleba w kieszeniach goniła go i mocno ugryzła w palec.
Miał wtedy sześć lat i galopem wrócił do domu, gdzie ośmioletnia Ella i przełożony wysłuchali ze śmiechem jego historii i opatrzyli jego palec. Nie myślałby już o tym, gdyby nie to, że następnego ranka, od strony kuchni, czekała na niego owa kaczka-krzyżówka z koralikowatymi oczami wbitymi w Willa. Zanim zdążył się ruszyć, ptak rzucił się na niego, dziobiąc po bokach, a gdy chłopiec zaczął krzyczeć, obrażony zniknął w krzakach.
Gdy tym razem Ella opatrywała jego palce, spytała:
- Co zrobiłeś dla tej biednej istoty, Will? Nigdy wcześniej nie słyszałam o planach zemsty u kaczek.
- Nic! – zaprotestował z oburzeniem. – Po prostu nie miałem dla niego więcej chleba, więc mnie ugryzł.
Ella spojrzała na niego powątpiewająco. Ale tej nocy, zanim poszedł spać, rozsunął zasłony w swoim pokoju aby popatrzeć na gwiazdy – i zobaczył, na środku dziedzińca nieruchomo stała kaczka, wpatrująca się w okno jego sypialni.
Jego krzyk przywołał Ellę. Wspólnie patrzyli przez okno na kaczki, które pojawiły się, gotowe spędzić tam całą noc. Ella pokręciła głową.
- Załatwię to – machnęła czarnym warkoczem i podkradła się na dół.
Will zobaczył przez okno, że siostra wyszła na zewnątrz. Przez chwilę wydawało mu się, że z nimi rozmawia. Po kilku minutach wyprostowała się, a kaczka okręciła się, poruszyła skrzydłami i wyszła z dziedzińca. Ella wróciła do środka.
Kiedy weszła do jego pokoju, Will siedział na łóżku i patrzył się na nią wielkimi oczami.
- Co ty zrobiłaś?
Uśmiechnęła się z zadowoleniem.
- Doszliśmy do porozumienia, kaczki i ja.
- Jakiego rodzaju porozumienia?
Ella wyszczotkowała swoje ciemne włosy, pochyliła się i pocałowała go w czoło na dobranoc.
- Nie musisz się martwić, kochany. Idź spać.
Will zasnął, a kaczka nigdy więcej mu nie przeszkadzała. Kilka lat później spytał Elli, co zrobiła, by pozbyć się tej natrętnej rzeczy, ale ona tylko uśmiechnęła się i potrząsnęła głową. Gdy uciekł po jej śmierci i był w połowie drogi do Londynu pamiętał ten pocałunek w czoło – niezwykły gest dla Elli, która nie była tak otwarta jak Cecily, której nie mógł oderwać od swoich poszarganych rękawów – i to wspomnienie było jak gorący nóż wbijający się w brzuch; zwijał się z bólu i płakał.
Rzucanie pasztetów drobiowych w parku było pomocne, pomyślał. Ella, Ella, Ella, pomyślał, ale śmiech Jema odepchnął ból wspomnień. Pomyślał tylko, jak zadowolona mogłaby być jego siostra, widząc go roześmianego w tej zieleni, gdzie miał tyle ludzi, którzy go kochali, a nie tak jak teraz, gdy miał tylko jedną taką osobę.
- Też to jedzą – powiedział, gryząc jabłko. Wyćwiczył swój wyraz twarzy tak, by nie było widać, o czym właściwie myśli. – Krwiopijcze, małe bestie. Nigdy nie ufaj kaczkom.
Tessa spojrzała na niego z ukosa, i przez pojedyńczą chwilę miał wrażenie, że ona widzi w nim o wiele więcej, niż mógłby przypuszczać. W końcu to była Tessa – szare oczy w odcieniu morza i przez chwilę patrzył na nią, zapominając o wszystkim innym – jabłkach, wampirach, kaczkach i wszystkim innym na świecie, co nie było Tessą Gray.
- Kaczki – wymamrotał Jem tak cicho, że Tessa nie dosłyszała. – Jesteś szalony, wiesz o tym?
Will oderwał oczy od Tessy.
- Och, wiem.

z bloga Cassandry

Nawiązując do 5 części sagi "Dary Anioła"




środa, 26 grudnia 2012

Wesołych Świąt!

Spóźnione życzenia, niemniej równie prawdziwe. Samych gadżetów Nocnych Łowców pod choinką ;)
Jeśli o tym mowa - wreszcie doczekałam się "Miasto Zagubionych Dusz", i niedawno skończyłam czytać. Cassandra mnie nie zawiodła, chociaż przyznam, że bajeranckie zmiany akcji wbijały mnie w fotel ;)

Na stronie C.C przeczytałam coś takiego:
   Jeśli Will Herondale byłby doktorem...
Pacjent1: Doktorze, boli mnie brzuch..
Will: Obawiam się, że ma pan Demoniczną Ospę.
Pacjent2: Ostatnio bardzo często kaszlałem.
Will: To Demoniczna Ospa.
Pacjent 3: Ratunku! Zostałem postrzelony!
Will: DEMONICZNA OSPA!

Jeśli chodzi o mój drobny prezent Gwiazdkowy, to cytaty z "Mechaniczna Księżniczka", ze strony Cassandry. Oto i one:

- Nie chcesz nam pomóc - zwrócił się Will do Magnusa. - Nie chcesz stanąć przeciwko, jako wróg Mortmaina.

***

- Cóż, możesz go winić? - Woolsey wyrósł obok, cały w żółtym jedwabiu. - Co mógłbyś mu zaoferować, ci byłoby dla niego wartościowe?

***

- Dam ci wszystko, czego chcesz - powiedziała Tessa niskim głosem, który Will poczuł aż w kościach. - Wszystko, jeśli zdołasz nam pomóc w ratowaniu Jema.

***

Magnus złapał w dłonie swoje czarne włosy. - Boże. Dwoje z was. Mogę popytać. Znajdźcie niecodzienne szlaki żeglugowe. Stara Molly...

***

- Byłem u niej - powiedział Will. - Coś wystraszyło ją tak bardzo, że nawet nie wyczołga się ze swojego grobu.

***

Woolsey prychnął.
- I nic ci to nie powiedziało, mały Nocny Łowco? Jeżeli to jest naprawdę tego warte, to tylko przedłuży życie waszego przyjaciela o kilka miesięcy, może rok. On i tak umrze. A im wcześniej on umrze, tym wcześniej dostaniesz jego narzeczoną, tę, którą kochasz. - Posłał rozbawione spojrzenie Tessie. - Naprawdę powinniście odliczać dni do jego śmierci, a ta nadejdzie z wielkim hukiem.