Clary pokręciła głową.
- Szczerość to coś więcej niż tylko odpowiednio dobrane słowa. Podobno faerie nie potrafią kłamać, ale ty oszukujesz swoimi intencjami, swoją postawą i nastawieniem -.
- A ludzie nie? - spojrzenie Królowej prześlizgnęło się po Clary i Simonie. - Ten wapmir, Chodzący za Dnia, którego wszędzie ze sobą zabierasz - to ten, którego pocałunku nie pragnęłaś, tu w moim Dworze, czyż nie? Czy tobie w ogóle na nim zależy, czy to Znak Kaina jest jedynym powodem, dla którego go ze sobą zabierasz, jak tarczę? A ty - dodała, zwracając się do Simona - ty, który ją kochałeś, teraz użyczasz jej swojej nic nieznaczącej mocy, dla planu odnalezienia tego, którego ona kocha bardziej niż ciebie? Jaka z tego płynie dla ciebie korzyść ?
Simon odchrząknął.
- Może to jest właśnie różnica między moim a twoim gatunkiem - powiedział. - Czasem robimy rzeczy, z których nie czerpiemy korzyści.
- Ach - rzekła Królowa. - Chodzi ci o głupotę.
- Nie nazwałbym tego w ten sposób.
Clary była pod wrażeniem - ostatnim razem, gdy tu byli, Simon był zbyt zakłopotany i zdezorientowany, by wydukać więcej niż kilka słów; teraz znosił to wszystko bez mrugnięcia okiem.
- Więc, chcesz to, czy nie? Musimy dobić targu.
- Mogę to od was wziąć - powiedziała Królowa. - Dziewczyny nie będzie trudno się pozbyć, a jeśli chodzi o ciebie, Chodzący za Dnia, ci którzy mi służą, służą swoim życiem. Fala samobójstw mogłaby ci sprawić niemały kłopot, pomimo twej klątwy. - Królowa powolnie zmierzyła go wzrokiem.
- Jestem adoptowaną córką członka Rady, Luciana Graymarka - powiedziała Clary. - Dobrze znam Lightwoodów z Instytutu. Czy warto narażać się na ich gniew tylko po to, by zemścić się na mnie za oszukanie cię? Poza tym - zawsze mówiono mi, że faerie cenią sobie spryt. Chyba nie chciałabyś, by mówiono, że nie potrafisz docenić dobrego podstępu, nawet jeśli to ty byłaś jego ofiarą, prawda?
Po tym, jak zwężyły się oczy Królowej, Clary zrozumiała, że to zagrała ostro - może zbyt ostro - na dumie kobiety faerie; lecz chwilę później Królowa uśmiechała się, a kreatury na ścianach wrzasnęły z uznaniem.
- Podstępna jak ojciec - powiedziała, a Clary poczuła się, jakby ktoś kopnął ją w brzuch. - Bardzo dobrze. Czego chcecie ode mnie w zamian za to? Muszę zdecydować, czy wasza propozycja zasługuje na rozważenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz